Maj skończył się dla nas równie szybko co się zaczął. Wiem, że stwierdzenie, nawiązujące do przemijającego czasu stało się troszkę oklepane, jednak nic innego nie przychodzi mi do głowy.
Wracając myślami do wydarzeń z tego minionego miesiąca, najbardziej rzuca mi się wspomnienie upadku Młodej. Niewinny wypad na rowery skończył się wywrotką i głęboką raną na udzie. Godziny spędzone na izbie przyjęć a potem kolejne u chirurga na kontroli szwów. Po miesiącu rana pięknie się zagoiła, szwy zostały zdjęte, jedyne co zostało to blizna, która będzie nam przypominała o tym nieszczęsnym dniu. O tym, że to wszystko mogło skończyć się o wiele groźniej.
W maju, ustaliliśmy z Panem Mężem, że nie można zostawić mnie sam na sam z naleśnikami. Ile by ich Pan Mąż nie nasmażył, tyle jestem w stanie ich pochłonąć… No cóż, bywa i tak …..
Maj minął nam również pod znakiem ogrodnictwa (jak już wspominałam, niebawem na blogu ukaże się więcej zielska). Tona kwiatów przyozdobiła parapety, przestrzeń pod oknem oraz ściany naszego budynku mieszkalnego 😛
Ze względu na tonę ślimorów we wszelkich rodzajach i rozmiarach, uprawa czegokolwiek w ogrodzie stała się niemożliwa.
W maju odbył się również festyn charytatywny dla Piotra od przyjaciół, sąsiadów i ludzi o dobrych sercach, pisałam o nim we wcześniejszym poście.
Maj to też nieskończona ilość spacerów rodzinnych. Wypadów na pizze do naszej ulubionej pizzerii Raj in fly i oczywiście maj to czas spędzony razem, wspólnie.
Choć nie wszystkie wydarzenia były dobre, to najważniejsze jest to, że spędziliśmy je wszystkie RAZEM.
Czerwiec zapowiada się jeszcze ciekawiej, spotkacie nas na niezwykłym spotkaniu blogerskim, organizowanym przez Anię >>>https://www.facebook.com/SwiatWedlugDna/ 😉
A Wam jak minął maj i jak zapowiada się czerwiec ?
Buziaki !